Kajakiem przez Wartę

Facebook

Kajakiem przez Wartę

Foto: Facebook
Przeczytanie artykułu zajmie Ci 2 minuty

Załoga kajaka o wdzięcznej nazwie ORP „Chlor” zakończyła z sukcesem swoją kolejną przygodę. To już druga wielka wyprawa kajakarzy ze Sławkowa, tym razem za swój cel obrali pokonanie rzeki Warty od źródeł pod kaplicą Jana Nepomucena, aż do dopływu Warty do Odry. Łukasz Hofler i Artur Skrzypczyk w trzynaście dni pokonali kajakiem dystans 763 kilometrów, tym samym poskramiając trzecią najdłuższą rzekę w Polsce.

Swoją przygodę rozpoczęli 27 kwietnia, w miejscowości Zawiercie –Kromołów, gdzie swój początek bierze główne źródło Warty. W tym miejscu znajduje się murowana kapliczka poświęcona świętemu Janowi Nepomucenowi, spod której wypływa jedno ze źródeł tej rzeki. Jednak to był jedynie symboliczny początek wyprawy, prawdziwa przygoda zaczęła się dopiero od Jeziora Porajskiego. Od tego momentu rzeka uznawana jest za rzekę spławną dla kajakarstwa, wcześniejszy odcinek to jedynie wąski strumyk o piaszczystym dnie pokryty niewielką warstewką mułu. To właśnie w tym miejscu kajak sławkowskiej załogi ORP „Chlor” po raz pierwszy mógł zanurzyć się, w wodach rzeki obierając kurs na Kostrzyn nad Odrą.

Kajakarze płynęli bez żadnego wsparcia z zewnątrz, całe potrzebne wyposażenie znajdowało się w kajaku, a zapasy żywności i wody uzupełniali na trasie w pobliskich miejscowościach. Warto również podkreślić, że kajak, którym po raz drugi postanowili wybrać się w tak poważną podróż, nie jest przystosowany do takich ekspedycji ze względu na jego przebrzmiały wiek. Tym samym po raz kolejny udowodnili nam, że niepotrzebny im jest najnowszy i najdroższy sprzęt, a wystarczy zaradność, fantazja i sztuka improwizacji.

Przez trzynaście dni Łukasz i Artur przepłynęli przez wiele urokliwych miast, miasteczek i wsi. Była to okazja do zwiedzenia ciekawych miejsc, a także do poznania interesujących osób. Jedną z takich postaci był Grzegorz Borowski, którego mieli okazję poznać we wsi Chorzępowo znajdującej się w województwie wielkopolskim. Pan Grzegorz okazał się być lokalnym artystą - fotografem, który postanowił zamieszkać na stałe w wybudowanej przez siebie tratwie o nazwie „Pantha Rei”. Kiedy dowiedział się, skąd płyną sławkowscy kajakarze i jaki jest cel ich wyprawy, bez wahania zaproponował im suchy nocleg i ciepły posiłek. To właśnie dzięki takim przypadkowym sytuacjom oraz wyrazom sympatii ze strony przypadkowo napotkanych osób wyprawa nabiera barw.

Podczas wyprawy Łukasz i Artur musieli się zmierzyć z wieloma przeszkodami. Rzeka jest pełna niespodzianek, nagłe skręty, często jakieś zatopione pnie i drzewa, gałęzie zwisające nad samą taflą wody, a nawet mielizna. Jednak największym utrudnieniem była kapryśna pogoda, która od samego początku próbowała pokrzyżować ich plany. Przez większość dni towarzyszyła im deszczowa aura oraz stosunkowo niska temperatura jak na tę porę roku. Niskie temperatury najbardziej doskwierały im w nocy, kiedy niejednokrotnie musieli nocować w mokrym namiocie. W zależności od warunków atmosferycznych udawało im się dziennie pokonać dystans od 50 do 70 kilometrów, co było dużym wysiłkiem. Na szczęście chęć pokonania rzeki oraz wytrwałość przyniosła ogromne zwycięstwo, dzięki temu 9 maja załoga ORP „Chlor” zacumowała na brzegu, w miejscowości Kostrzyn nad Odrą.

Dwa lata temu dwaj sławkowianie udowodnili nam, że uda im się pokonać Królową Polskich Rzek – Wisłę, tym samym wytyczając drogę wodną od Sławkowa do Westerplatte. Wyprawa ta trwała osiemnaście dni, w czasie których pokonali ponad 1000 kilometrów. W tym roku ich celem była trzecia pod względem wielkości polska rzeka. Obydwie wyprawy zakończyły się powodzeniem. Jaką kolejną wyprawę planuje załoga? W jakich wodach zanurzy się niezawodny kajak ORP „Chlor”? Tego na pewno dowiemy się już niebawem…

 


foto: Facebook

 

Powiększ czcionkę
Aa+
Aa-
wykop